A kiedy wszyscy, których dobrze znasz
gdy przyjdzie ów dzień podróży
przybędą tam
by odprowadzić Cię jak należy
i kiedy z góry spojrzysz na ziemię
to pośród nich nie ujrzysz mnie
bo choć pragnę
nikt mi nie powie kiedy ani gdzie
będę akurat naczynia zmywał
robił sobie trzecią kawę
albo czekał
w kolejce aż ktoś załatwi sprawę
a kiedy się już przed drzwiami znajdę
i włożę klucze do zamka
nie odgadnę
że nie będzie Cię już jutro z ranka
potem nieodbierany telefon
listy zwrócone, zaduma
głuche echo
między ranną kawą a gazetą
i może będąc w okolicy gdzieś
dowiem się od znajomego
że w tamten dzień
było pochmurno lecz nie padało
wtedy wypiję duszkiem do dna
jedną wódkę
drugą
trzecią
pójdę tam
stanę i wykrzyczę wszystko to
czego powiedzieć Ci nie zdołałem
potem wrócę jak co dzień do domu
i jeśli serce nie pęknie
mi od bólu
to nazajutrz znowu zjem śniadanie
potem pójdę do kościoła na mszę
i nikt nigdy nie odgadnie
że na zawsze
pozostaniesz kimś szczególnym dla mnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz